piątek, 6 listopada 2015

00.

Dawno, dawno temu. Za siedmioma górami, za siedmioma lasami, w niewielkim miasteczku tuż nieopodal Londynu...
Znacie historie, które tak się zaczynają? W takim razie wiecie też pewnie, jak się kończą i bez problemu już po pierwszych słowach potraficie nakreślić cały scenariusz z końcowym i żyli długo i szczęśliwie.
Prawie, b– nie oszukujmy się – raczej żadna historia, która dobrze się zaczyna, tak samo się kończy. Czy kiedykolwiek pomyśleliście, że nie ma znaczenia ani początek, ani koniec, tylko liczy się zupełnie coś innego?
To magia, której będzie tu pełno. To ona nadaje innego wydźwięku tej historii. I nie chodzi wcale o głupie machanie różdżką, spanie w łóżku z czterema kolumienkami i pisanie prawdziwym piórem. To coś zupełnie innego. Nie da się dostrzec wielkości i znaczenia magii na pierwszy rzut oka. Bytujesz z nią, przyzwyczajasz się i dopiero po jakimś czasie uświadamiasz sobie, że to jest to.
Tak samo było w jej przypadku. Leżała w łóżku, nie mogąc zasnąć. Obserwowała, jak śpi. Czarne włosy opadły mu na czoło, a klatka piersiowa poruszała się spokojnie w górę i w dół w równomiernym tempie. Spojrzała na stojącą po jego stronie etażerkę. Zegar wskazywał kwadrans po trzeciej w nocy.
Kolejne westchnięcie. Niepokój towarzyszył jej od kilkunastu godzin. Czuła, że wkrótce wydarzy się coś złego, ale nie miała pojęcia co. Syriusz ich uspokajał, ale pomimo jego racjonalnych argumentów, nie potrafiła wyzbyć się tego przerażającego uczucia.
Obróciła głowę w stronę okna, gdzie stało łóżeczko. Czarnowłosy maluch spał w niemalże identycznej pozie jak jego ojciec. Prawą rękę założył za głowę, a lewą wystawił pomiędzy szczebelkami. Co jakiś czas poruszał się niespokojnie i marudził przez sen. Wyciągnęła swoją dłoń, a dziecko niemalże natychmiast objęło jej palec swoją małą piąstką.
Pokręciła głową i zamknęła oczy, teraz zdecydowanie spokojniejsza. Dziś trzydziesty pierwszy października. Nie mogła się doczekać, aż przebierze Harry’ego i wspólnie pójdą prosić o cukierki.

1 komentarz:

  1. O rany :D
    Zapowiada się tak niesamowicie! Odetchnęłam z ulgą że nie było wzmianki w prologu o śmierci Potterów, bo wtedy ryczałabym już na początku :D
    Lecę czytać dalej!
    Buziaczki :-*

    OdpowiedzUsuń